Jestem jak woda. Szukam sposobności na życie każdego dnia
aby najmniejszym kosztem dojść do swego celu. Jestem cieczą drążącą w kamieniu
swoje idee. Nie poddaję się nawet gdy muszę płynąć pod górę. Wiem, że z rozpędem
jaki mi towarzyszy podpłynę pod każde wzniesienie. Przy każdym wodospadzie
trudności łapię tlen i pozawalam żyć rybom pływającym w moim otoczeniu. Jestem
jak deszcz uderzający w policzki spragnionych w letnie dni. Przynoszę ukojenie z
każdą kroplą gdy otacza mnie ciepło. Ty jesteś Ciepłem które mnie ogrzewa. Nie
pozwalasz abym spadał w postaci gradu niszcząc wszystko czego się dotknę.
Łagodzisz każdy mój cios zamieniając go w upominające łzy pogody. Zamieniasz
moją postać lodu w wartki strumień pełen życia. Pozawalasz aby inni cieszyli się obcując ze mną bezpośrednio a nie zza grubej tafli lodowiska. Chronisz mnie
przed raniącymi mą skorupę łyżwiarzami. Pozwalasz abym miał równe prawa w
świecie pełnym wyzysku. Dajesz mi możliwość współgrania z chcącymi nauczyć się
pływać. Dajesz im ciepło które tylko w połączeniu naszych dwóch światów
pozwalają na uśmiech obojga stron. Chronisz wszystkich dookoła skupiając się na
mnie. Może tego nie doceniam, może za dużo uwagi poświęcam tylko sobie. Może to
dlatego, że wiosnę czuję w sercu. Każdego dnia podnosisz mą temperaturę, chcę
abyś doprowadziła mnie do wrzenia. Aby nastało lato a ja w postaci pary zawitałbym
w powietrzu i mógłbym razem z Tobą przemierzać świat podziwiając go z widoku
chmur, Ty zaś zemną zwiedzałabyś wodny świat. I tak razem byśmy trwali do
jesieni naszych dni, po to aby po zimie spotkać się ponownie i rozpocząć wędrówkę
w nieznane.