wtorek, 22 października 2013

Być smokiem, przyciągać do siebie ludzi, siać rozpierdol i nie przejmować się opinią kundli.

Opuściwszy skorupkę jaja szybko nauczyłem się latać. Każdej nocy przemierzam setki kilometrów na swych skrzydłach. Dniem sieję strach i podziw. W swoim życiu dużo napsułem nie przejmując  się zanadto tym co unicestwiłem parłem dalej ku wschodzącemu słońcu. W czasie mego istnienia powołałem też dużo do istnienia, często dzieje się tak, że obrócenie kilku osób przeciwko mnie łagodziło ich zatargi. Proces długotrwały jak na władcę chaosu, ale dający satysfakcję. Cieszy mnie gdy mogę pomóc przy tworzeniu jak i niszczeniu, musi się dziać i tyle. Nie ważne, czy przy tym zyskam, czy stracę, w razie konieczności rozwinę skrzydła i opuszczę pogorzelisko. Wszakże mam wszystko w głębokim poważaniu a mój magnetyzm nie pozwala mi się nudzić. Zrodzony jako smok ziemi i wody kocham pustynię i sypiący w oczy piach, kurzawę którą nie każdy przetrzyma. Stąd otaczają mnie ludzie szorstcy. Lecz jako woda kocham deszcz, a połączenie tych dwóch sił przyrody pozwala jednoczyć w całość uczucia dwóch skrajności. Ludzi znaku wody i ziemi. Ci delikatniejsi rzeźbią w skale zabierając ze sobą okruchy charakteru tych twardych, ci twardzi natomiast okrzesanymi się stają pod wpływem płynącej wody. Ludzie się nie zmieniają, powiadają. A czym jest Twój charakter jak nie wypadkową zachowań osób z którymi się zadajesz. Mało jest zjadaczy chleba, twardych jak diament, odpornych na potwarz, będących samymi w sobie ideałami. Sam przejmuję dużo wzorców z otaczających mnie ludzi. Nie mówię, że wszystkie są dobre, lecz dla mnie to bez znaczenia. Często opłaca się grać głupszego radośnie roztargnionego, zabawiającego klauna, uważnie obserwującego zachowanie publiki. Można być w centrum i kazać śmiać się w wybranych momentach bez strachu o zdemaskowanie, przecież uśmiech jest na twarzach. Czasem ktoś popatrzy zza kulis i zda sobie sprawę i tragizmu który jest taki zabawny i odchodzi albo próbuje walczyć z tłumem. Ehh biedaczek. Jako latający ideał mam też swoich ulubieńców, czasem się sprzeciwiają memu zdaniu ale szanuję to. Gdy mogę czynię jak mi przykażą. To zniewaga dla tak potężnych, mawiają zawistni. A może to tylko oderwanie od monotonii. Trudno mi to ocenić jeśli nie miało się okazji  odnieść ran. A jeśli takie wystąpią to albo mnie zabiją i wtedy będzie mi to obojętne, albo szybko się zagoją tworząc piękną pamiątkę po chwilach uległości. Cieszę się, że nie jestem zrodzony z ognia i wiatru bo wtedy wszystko płonęłoby w zaskakującym tempie. Chociaż i tak nie należę do istnień cierpliwych w codzienności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz