Wiedziałem, że tak będzie. Inżynierka nie napisze się sama.
Czas do pierwszego sprawdzenia pracy jest na piątek dziś mam środę. Cały
czwartek i niepoukładane myśli. Ukochana daleko, na święta w rodzinnym domu. A
ja w swoim mobilizując się od kilku dni do pracy. Trzeba coś ruszyć i napisać.
Codziennie spoglądam na książki które wypożyczyłem. Zrobiłem postęp przejrzałem
je i już wiem co jest w każdej z nich. Ogrom materiału jaki jest w nich
wszystkich mnie przeraża. Podobno najtrudniej jest zacząć pisać a później jakoś
już idzie. Jutro cały dzień poświęcam redagowaniu. Czy uda mi się wyłuskać
około trzydziestu stron. Wątpię w to. Co prawda część już mam napisana na
brudno i należy tylko poprawić tu i ówdzie przy wklepywaniu na białą jeszcze stronę
Worda. Ale jak tu się skupić jak moje myśli przywiązane są do miłości mego
życia. Chce się wyrwać stąd i być przy niej. Jednak rozum z sercem walczy i
nakazuje stawić czoła wyzwaniu. Kiedyś wszystko było prostsze, odkładane na
ostatnią chwilę bez znaczenia czy to dokończę na czas czy nie. teraz jeszcze
presja czasu i to nie tylko takiego formalnego na złożenie pracy ale także
takiego uczuciowego. Chce to wszystko skończyć jak najszybciej aby resztę dni wolności
poświęcić mej Muzie Natchniuzie. Tylko z takim rozumowaniem jestem wstanie
działać z efektem każdy inny sposób użalania się nad odległością i czasem
oddala mnie od celu. Napisania pracy i większej ilości czasu spędzonego z nią.
Jutro postanowiłem wstać rano, jednak moje ostatnie nocne maratony przestawiły
godziny snu co przełoży się na niewyspanie i znów załamka w jaki sposób się
zmobilizować do tego cholernego pisania. Jestem zły na siebie, mój całkowity brak
organizacji doprowadził właśnie do takiej sytuacji gdzie słucham od kolegów o
ich postępach w pisaniu czy badaniach a ja jestem na pierwszej stronie, ba
nawet jej nie mam napisanej. Pisanie swoją drogą a obliczenia w programie drugą.
Nie znam tego programu, coś z niego miałem, jeden semestr. Gdzie moja znajomość
oprogramowania nie pozwala na szybkie wykonanie obliczeń. Obliczeń o których
nie mam pojęcia na obecną chwilę. No może nie tak całkiem, jakąś tam wiedzę
posiadam ale czy będzie ona wystarczająca do zbudowania schematu blokowego dającego
się bezproblemowo wyliczyć. Na dziś mam doła, rzekłbym wkurwa na samego siebie.
Dodatkowo dobija mnie fakt, że chcąc być tak zajebistym z jednej strony daję
ciała z drugiej. Bądź co bądź i tak do sylwestra się nie widzę z moją ukochaną.
A jak mawiają kocha to poczeka. Zatem do pracy bez opierdalania się. Tak już mam, że pisząc teksty motywuję się i
utwierdzam się w słuszności swego działania a może po prostu mam słabą pamięć.
Od jutra tyranka dla lepszego jutra. Ale obiecuję, że jak po skończeniu studiów
będę okradany przez pracodawcę a państwo będzie mnie okradać jak innych to
zrobię rzeźnię jak mój ulubieniec z pewnego kraju. Wszystko w imię dobra
Państwa Polskiego. No chyba, że mi się odwidzi to wyjadę z tego kraju.
Cytując cieszących się
niekoniecznie dobrą sławą: "Naród piękny, tylko ludzie kurwy."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz