wtorek, 18 grudnia 2012

Okiem na kota. - Wizyta u specjalisty i poszukiwacze kota.



Od tygodnia mam coś z oczami. Myślałem, że początkowe swędzenie w narożu oka spowodowane jest zbyt dużą ilością godzin przed komputerem. W razie co postanowiłem to sprawdzić i badać rozwój w oku i po tygodniu postanowiłem odwiedzić okulistę aby zweryfikował moje przypuszczenia co do nieprawidłowości w oczach. Posiadając dzień wolny wybrałem się z rana aby zarejestrować się do specjalisty. Dzień wcześniej dowiedziałem się, że muszę być przed siódmą aby dostać się w kolejkę, bo ponoć niektórzy stoją tam już od rana. Postanowiłem być tam około godziny szóstej trzydzieści. Z rana autobusy kursują szybciej, więc byłem tam już o godzinie szóstej osiemnaści i szok. Byłem już dziesiąty w kolejce. Jako człowiek z rana nie wygadany, co nie znaczy, że nie miałem ochoty komentować niektórych teksów babć i dziadka którzy byli tam już od grubo przed szóstą. Stałem cicho przed drzwiami przychodni i wsłuchiwałem się w historyjki zdawałoby się wyssane z palca. Ale mniejsza o to polskie narzekanie. Najbardziej ruszyło mnie, że byłem dziesiąty pomimo tego, że tak wcześnie wstałem. Pal licho, że byłem dziesiąty. Ale jak trzeba się nudzić w domu aby być tu tak wcześnie. Przychodnię otworzyli o godzinie siódmej czterdzieści... Czekanie jest mordęgą i marnowaniem czasu, żałowałem, że nie zabrałem książki. Dziesięć minut przed otworzeniem rejestracji dziadek otwierający pochód zniknął i zjawił się na ostatnie dwadzieścia sekund z swoją lubą babunią. Stał specjalnie od piątej trzydzieści aby babcia była pierwsza w kolejce. Naprawdę to mi się spodobało. I myśl o szurniętym dziadku który nie ma co robić rano mi przeszła. Babcia weszła odraz do gabinetu i cały jej pobyt trwał tam raptem dziesięć minut. Będąc u okienka dowiedziałem się, że jestem trzeci. Jakie było moje zdziwienie gdy zapytawszy na którą godzinę mam się stawić recepcjonistka odpowiedziała politowanym spojrzeniem i tekstem, przecież jest pan trzeci a pani z nr 1 już wychodzi. Badanie trwało krótko, ciśnienie oka, jakieś choineczki, literki i mikroskopem badanie tego co mnie swędzieć miało, kontrast do oka na UV znów mikroskop i mały wywiad kto w rodzinie choruje na jaskrę, więc odpowiedziałem, że babcia i wybyłem do apteki po kropelki. 18,90zł za 3 buteleczki które mam stosować przez 4 dni a jak się pogorszy i nie pomoże "Ratuj się pan dalej" . Co mi dolega nie wiem do tej pory. Mam nadzieję, że pomogą kropelki. Szybko autobusem do domu i zonk. Jakie szybko przecież na moją wiochę nic nie jedzie poczekać trzeba czterdzieści minut. Czytałem ogłoszenia na przystanku. Komuś zaginął kot. Naprawdę, wierzysz, że się znajdzie. Czasem mam ochotę dopisać. "Smaczny był" albo brutalniej przykleić zdjęcie rozpłaszczonego kotka. Psa by może ktoś znalazł, ale kota nie dorwiesz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz