Od tygodnia mam coś z oczami. Myślałem, że początkowe
swędzenie w narożu oka spowodowane jest zbyt dużą ilością godzin przed
komputerem. W razie co postanowiłem to sprawdzić i badać rozwój w oku i po
tygodniu postanowiłem odwiedzić okulistę aby zweryfikował moje przypuszczenia
co do nieprawidłowości w oczach. Posiadając dzień wolny wybrałem się z rana aby
zarejestrować się do specjalisty. Dzień wcześniej dowiedziałem się, że muszę
być przed siódmą aby dostać się w kolejkę, bo ponoć niektórzy stoją tam już od
rana. Postanowiłem być tam około godziny szóstej trzydzieści. Z rana autobusy
kursują szybciej, więc byłem tam już o godzinie szóstej osiemnaści i szok.
Byłem już dziesiąty w kolejce. Jako człowiek z rana nie wygadany, co nie znaczy,
że nie miałem ochoty komentować niektórych teksów babć i dziadka którzy byli
tam już od grubo przed szóstą. Stałem cicho przed drzwiami przychodni i
wsłuchiwałem się w historyjki zdawałoby się wyssane z palca. Ale mniejsza o to
polskie narzekanie. Najbardziej ruszyło mnie, że byłem dziesiąty pomimo tego,
że tak wcześnie wstałem. Pal licho, że byłem dziesiąty. Ale jak trzeba się
nudzić w domu aby być tu tak wcześnie. Przychodnię otworzyli o godzinie siódmej
czterdzieści... Czekanie jest mordęgą i marnowaniem czasu, żałowałem, że nie
zabrałem książki. Dziesięć minut przed otworzeniem rejestracji dziadek otwierający
pochód zniknął i zjawił się na ostatnie dwadzieścia sekund z swoją lubą
babunią. Stał specjalnie od piątej trzydzieści aby babcia była pierwsza w
kolejce. Naprawdę to mi się spodobało. I myśl o szurniętym dziadku który nie ma
co robić rano mi przeszła. Babcia weszła odraz do gabinetu i cały jej pobyt
trwał tam raptem dziesięć minut. Będąc u okienka dowiedziałem się, że jestem
trzeci. Jakie było moje zdziwienie gdy zapytawszy na którą godzinę mam się
stawić recepcjonistka odpowiedziała politowanym spojrzeniem i tekstem, przecież
jest pan trzeci a pani z nr 1 już wychodzi. Badanie trwało krótko, ciśnienie
oka, jakieś choineczki, literki i mikroskopem badanie tego co mnie swędzieć
miało, kontrast do oka na UV znów mikroskop i mały wywiad kto w rodzinie
choruje na jaskrę, więc odpowiedziałem, że babcia i wybyłem do apteki po
kropelki. 18,90zł za 3 buteleczki które mam stosować przez 4 dni a jak się
pogorszy i nie pomoże "Ratuj się pan dalej" . Co mi dolega nie wiem
do tej pory. Mam nadzieję, że pomogą kropelki. Szybko autobusem do domu i zonk.
Jakie szybko przecież na moją wiochę nic nie jedzie poczekać trzeba
czterdzieści minut. Czytałem ogłoszenia na przystanku. Komuś zaginął kot.
Naprawdę, wierzysz, że się znajdzie. Czasem mam ochotę dopisać. "Smaczny
był" albo brutalniej przykleić zdjęcie rozpłaszczonego kotka. Psa by może
ktoś znalazł, ale kota nie dorwiesz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz