wtorek, 30 lipca 2013

To nie była zwykła burza

Dziś w nocy była burza. Jedno z najpiękniejszych zjawisk pogodowych jakie przychodzi nam obserwować podczas pobytu na Ziemi. Gdy burza szaleje za oknem ja mogę spać i nie budzić się. Jednak nie dziś. Odgłosy dobiegające zza okna przeistaczały się w nakładające się i gasnące huki. Coś na kształt sinusoidy ze stałymi odstępami w czasie. Obudziłem się i z początku myślałem, że to szalony sen naukowca. Jednak nie, rozbudzony usiadłem na łóżku zacząłem przysłuchiwać się odgłosom natury. Tylko czy to jeszcze naturą można nazwać. Nigdy jeszcze nie zdarzyło się abym słyszał tak w miarę możliwości z aproksymowane do sinusoidy huki, gdzie po serii błysków niczym paparazzi jest ciemność i za chwilę kolejny cykl. Umysł nie dawał mi już spać. Położyłem się i zacząłem rozmyślać. Może to sprawka DARPA o której antenach się za dużo nie mówi a która z łatwością wywołuje trzęsienia ziemi. Dla krótkiego wyjaśnienia, anteny tej jednostki wojskowej są wstanie wygenerować sygnał nadawczy o takiej częstotliwości który odbija się od stratosfery tworząc zorze polarne. Sygnał o odpowiedniej mocy i częstotliwości jest wstanie przenikać przez wszystko. Pomysł wykorzystany został do przekazywania informacji łodziom podwodnym, ponieważ tam najtrudniej jest go dostarczyć. Każda antena to swego rodzaju mikrofalówka przy jednej może to jest nieodczuwalne jednak przy kompleksie anten z tak dobranymi częstotliwościami, że nachodzą się na siebie w jednym miejscu powstaje nasilenie sygnału co można wykorzystać do tymczasowego wprawienia w ruch cząsteczek wody. Zasady działania mikrofalówki nie będę przybliżać. pewnym jest fakt, że teoretycznie przy dokładnych obliczeniach jesteśmy wstanie w dowolnym miejscu na świecie dokonać interferencji fal które mogą wstrząsnąć niebem i przyśpieszyć przepływ prądu elektrycznego. Leżałem tak i wymyślałem coraz to nowe teorie dlaczego okresowość jest aż tak dokładna. Drugim z pomysłów jaki przyszedł mi na myśl było stworzenie idealnej mapy 3D ziemi. Nasze budynki i wszystko co w nich jest zawarte. Niedawno przeczytałem, że wszystkie sterowniki do gier typu Projekt‑Natal    czy Wii  odejdą w zapomnienie bo jakiś Japoniec wymyślił możliwość sterowania wszystkim za pomocą rutera w domu bez żadnych pilotów. Biorąc pod uwagę, że to co ma wojsko w porównaniu do wiedzy zwykłych ludzi jest różnicą pewnie jakiś 10lat to TO może być prawda. I przy odpowiedniej konfiguracji odczytu błysku pioruna do sygnału przez niego wyemitowanego i odbitego można uzyskać piękną siatkę przestrzenną naszych terenów. Potrzebna tylko odrobina chęci i góra kasy. A być może to tylko moje senne przemyślenia.

niedziela, 28 lipca 2013

Chwila na oddech

Dzień upalny, pogoda dopisuje. Słońce przez większość dnia a teraz chmury i całe szczęście ile możne wytrzymywać to 39*C. Jaka pora roku taka pogoda, lato a ja zawsze ubiłem zimę za jej szare kolory. A teraz to sam nie wiem co lubię bardziej. Będąc zawsze szarym człowieczkiem, marudą i krytykiem, zima najbardziej oddawała moje uczucia. A może i samego mnie. Bałwan, nadęty arogant. Dziś z trudem łapiąc oddech przy męczącej podróży do kuchni po szklaneczkę zimnego napoju uświadomiłem sobie, że dziś łapię oddech w którym czegoś mi brak. Mam dzień wolny, od wszystkich i od wszystkiego. Ukochana wyjechała na dwa dni a ja załatwiając sprawy na miejscu zmuszony zostałem do ich dopełnienia i rozłąki. Dwa dni a mi jej brak. Kontakt mamy na bieżąco bo od czego są te wszystkie komunikatory, ale to nie jest to samo co face to face. Teraz piszę przy muzyce gdzie główne skrzypce odgrywają właśnie skrzypce przy akompaniamencie fortepianu. Dobrać odpowiedni utwór do tej chwili jest naprawdę trudno. Jestem wesół, że odpoczynek ogarnął me ciało i duszę jednak odczuwam smutek bo dziś nic konstruktywnego nie zrobiłem. Upał nie pozwala na nic. Nawet grać się nie da bo pad lepi się do łap a tworzenie większego przemyślenia sprowadza się do bełkotu. Dlatego póki nie opadnie temperatura a me serce nie zacznie normalnie bić zaprzestaję tworzenia tekstów. Haha nie cieszcie się złowrodzy, dziś wieczorem coś jeszcze naskrobię. Dziś o 16:10 nad morzem pogoda taka :P
Chmurki i upał prawie jak u mnie 270km od brzegu morza gdzie zostało wykonane to foto.
Pozdrawiam i życzę ładnej pogody.

czwartek, 25 lipca 2013

Bezmyślnie

Ten tekst ma na celu obrażenie niektórych z Was jeśli nie czujesz się na siłach psychicznych aby go znieść lub nie odpowiada Tobie, że ktoś Cię może obrażać pomiń ten wpis, dziś troszkę wulgarnie, jeśli nie chcesz tego doświadczyć to zapraszam do poprzednich notek.


No dobra zasrańcu, pora włączyć myślenie. Wiem, że dziś to jest naprawdę trudne. Komputery, ogłupiająca telewizja i debilny sport. Jeśli jesteś jednym z tych palantów którzy przygotowują się do biegu, maratonu czy chuj wie czego to włącz mózg. Mam dość was popaprańcy. Biegacie jakbyście mieli płonącą kostkę węgla drzewnego w dupie i dobrze. tylko dlaczego wbiegacie mi pod koła. Kolejny dzień kolejni palanci... Czy wam się wydaje, że mam ręce wygrane na loterii i mogę kopać te doły w nieskończoność? No tu akurat żartowałem, ale bym niejednemu chętnie pierdolnął łopatą. Codzienni wracam pewna trasą do domu. Zapierdala tam dość sporo pojebów za dnia, gdy się ściemni jest ich mniej. Ale do Wacława czy musicie ubierać się na czarno? Nie możecie sobie światełka jakiegoś zabrać, kamizelki odblaskowej, butów dysko-błysko albo czapeczki fluorescencyjnej? Nie dość, że łapię komary w zęby i jeszcze mam komuś z bani przypierdolić. Dziś to jedna kretynka pobiła rekord. Jest droga dla rowerów, obok chodnik, dodam, że droga dla rowerów jest po prawej. Więc i ja trzymam się tej Prawej strony i z przeciwka biegnie panna. całkowicie po swojej lewej. Czyli leci na mnie, wiem magnetyzm. Noż kurwa a nie można się normalnie odezwać tylko wpadać na rozpędzonego rowerzystę. Szybko nie jechałem jakieś 20km/h miała szczęście, że nie było z górki bo pod 45km/h podchodzi. Coś mi się zdaje, że odcisnął się jej mój bieżnik. Wiadomo ja jestem bez winy. Światło mam, w zasadzie miałem... Tylko dlaczego tępa cipa zmieniła pas ruchu? Nie wiem co to miało znaczyć, może widziała jak w lustrze. Jakoś się ten symptom nazywa.... BTW odreagowałem sobie, teraz na poważnie. idziesz biegać po zmroku weź tą odblaskową kamizelkę albo coś świecącego. I tyle w temacie, gdyby nie głupie prawo to nic bym więcej nie pisał, wpadniesz pod tira twoja sprawa a tak kierowca odpowiada...
Pozdrawiam wszystkich oznakowanych a nieoznakowani dostają karnego kutasa.

piątek, 19 lipca 2013

Religia

Fot. David LaChapelle
 Odezwij się do nich raz, to będziesz ich miał cały rok na głowie. Chodzą co tydzień i nawracają cię świadkowi Jehowy. I teraz zastanawiam się kto ma silniejszą wiarę. Ludzie którzy co tydzień chodzą do kościoła. Czy Ci którzy organizują sobie spotkania "integracyjne" i z uporem maniaka znajdują czas na "nawracanie". Odwołując się do naszego chrześcijańskiego korzenia zadaję sobie kolejne pytanie. Czy to nie my powinniśmy ich nawracać? Przecież przychodzą do nas porozmawiać. Mowa jest, "grzeszących nawracać", więc jeśli chodzisz do kościoła rusz dupę do tych drzwi i pogadaj z nimi. Prawda jest taka, że oni chodzą zawsze przyzwoicie ubrani, bo reprezentują słuszną w swoim mniemaniu sprawę. Są przygotowani, mają powybierane jakieś tam cytaty na które znalezienie odpowiedzi wcale ie jest takie trudne. Szkoda Ci czasu aby się też przygotować to czym jest Twoja wiara? A wierzę bo coś jest nad nami, nie ważne jakie jest kto to jest po co jest i czy jest. Myślisz jest i fajnie. Agnostykiem być, chodzić do kościoła bo inni chodzą. Może warto się postawić po którejś ze stron. Zawsze uważałem, ze religia jest dla słabych ludzi. Jedna wielka sztuka manipulacji itp. Tylko jak zbierzemy pełno takich słabych ludków na których na mówię "klęczki" to nagle nabierają na mocy. Gdzieś nawet w piśmie jest o pojedynczej trzcinie czy strzale, którą złamiesz bez problemu. A pęku już nie. Tak patrzę dalej. Ludzie wychodzą z tych kościołów i zaczynają obgadywanie innych, wielka mi społeczność... Patrzę znów na tych co łażą po domach i przyznam, że znam takie osoby w swoim świecie. O żadnej z nich nie mogę powiedzieć, że marudzą na jutrzejszy dzień. Powiem więcej są bardziej zorganizowani i zawiązują znajomości które owocują w przyszłości. Czy to nie jest tak, że to my powinniśmy dawać przykład "niewiernym"? Ostatnimi czasy toczę dużo dyskusji z przybywającymi do mych bram posłańcami Jehowy i ćwiczę retorykę. Przysyłają to coraz bardziej wyspecjalizowane jednostki a efekt pozostaje ciągle ten sam. Przychodzą ponownie bardziej douczeni. A jak to jest z nami, kto z was przeczytał biblię? A może tylko tyle co w kościele wybrane fragmenty? To smutne a przecież to taka cudowna fantastyka jak na tamte lata. Pracowałem jeden dzień na inwentaryzacji w księgarni, za umieszczenie biblii w dziale fantastyki zostałem zwolniony... Nie moja wina, że nie było kategorii "religia". Piszę takie rzeczy, a może niektórych z was zastanawia jakie jest moje podejście do tych spraw. Hmm... Miłość z jej powodu jestem wstanie zmienić swoje postępowanie i być katolem pełnowartościowym, lecz czy tylko zewnątrz ,czy także w środku czas pokarze. Postanowiłem się zmienić nie tylko z powodu ukochanej, drugim ogniwem łączącym mnie z religią jest islamizacja. Kłamliwe kebaby zalewające nasz kraj. Jest jeden sposób aby wygrać z tym plugastwem. Jaki? Może w świętej książce jest napisane.

wtorek, 9 lipca 2013

Pomysł nieadekwatny

Mam pomysł który nie jest odpowiedni w tym momencie. Jutro mam zaliczenie z metod numerycznych. Wszystko pięknie fajnie, można mieć notatki ściągi rożnego rodzaju poza elektronicznymi i około 12 minut na zadanie. Zadania przerabiane podczas ćwiczeń zajmowały nam od 30 do 50 minut z tłumaczeniem czemu tak a nie inaczej. A my mamy na to 12 minut! Często nie rozumiem sensu wciskania komuś czegoś takiego do głowy w taki beznadziejny dla mnie sposób. Ale demokracja rządzi dlatego wykładowca sam zadecydował jak oceniać nasze zdolności programowe. Pomysł z założenia miał być prosty, uczyć się. Ostatnio nie wypaliło, więc dziś pomysł jest nieadekwatny do sytuacji. Pora zrobić ciasto i pozamiatać pustynię. Jest dopiero godzina 11 a ja już od 7 na nogach trochę mi się zaspało. Poczty sprawdzone, kawałek gry za mną:P
Pora coś zrobić konstruktywnego a jeszcze nie ma 12... Pogoda piękna, się szykuje upał, Ukochana wracając z uczelni zawita do mnie na obiad a później wybierzemy się nad jezioro. Jako, że świat kręci dla faceta tylko wokoło jego kobiety i dlatego, że  chce być dla niej najlepszym (przynajmniej ja tak mam) dlatego zabiorę się za serię ćwiczeń na plecy i brzuch, zrobię obiad i stworzę mój pomysłowy placek. Oby nie wyszedł zakalec... Zawsze się tym przejmuję a w swojej karierze cukiernika domowego nie zdarzyło się aby jakiś wypiek klapnął. No raz... wyłączyli prąd podczas modernizacji sieci oświetleniowej przy mojej ulicy. Wracając do tego, że facet chce być najlepszy. To znaczy, chce też mieć dobre wyniki w nauce bo po co kobiecie imbecyl. Dlatego też zabiorę się za naukę, lecz w ostatniej kolejności. Bo o wyniku tej poprawki jestem już przekonany mimo tego, że zawsze uważam, że należy myśleć pozytywnie.
Zatem dość rozmyślania bo z tego same depresje się rodzą. Pora działać, też rusz dupę ;)

czwartek, 4 lipca 2013

Kto dostał w łapę?!?

Jakiś debil obejmujący władzę zarządził segregację śmieci w mojej gminie. Nie byłoby w tym nic złego gdyby takowa zbiórka odpadków była w jednym konkretnym dniu. Tymczasem muszę pamiętać aby te śmieci nie tyle co segregować bo to zawsze w jakiś mniej lub bardziej skrzętny sposób robiłem ale o to aby pamiętać po co w jaki dzień przyjeżdżają. Trzeba mieć istnie pojebane we łbie aby każdego dnia tygodnia zabierać innego rodzaju odpadki. Moim skromnym zdaniem powinny być wozy przeznaczone  do jednorazowego zbioru z segregacją. Brak takich wozów i mamy efekt codziennego wkurwiania się przez te zajebane śmieciary blokujące drogi pikające tymi pierdolonymi piszczałkami i jebiące po oczach pomarańczowym światłem. Jestem zdania, ze jeden wóz by tego nie zmienił bo robole i tak wszystko by wpierdolili na raz i chuj z naszej segregacji. Tylko kurwa nie rozumiem dlaczego mam jeszcze segregować potłuczone szkło od niepotłuczonego. I dlaczego zrywać etykiety ze szklanych czy plastikowych odpadów. Marnują mój czas, nasz czas na swoje komunistyczne wymysły. Ktoś kto przepchnął tą ustawę tam wyżej w UE powinien dostać porządny wpierdol. Bo siedzi na dupie i ma gówniane pomysły. Segregacja a i owszem ale nie takim kosztem. Ceny wywozu śmieci są kurewskie jak na tak duży czas jaki należy im poświęcić. Powinno być tako otwieram sardynki puszka jeb do metalu, otwieram korniszony słoik jeb do szkła z nakrętka ewentualnie raz mogę nakrętkę pieprznąć do metali ale bez jaj, żeby z odpadków organicznych wyławiać woreczek i wlepiać karę... brak słów już nic więcej nie piszę bo tylko się wkurwiam a złoszczenie się jest mszczeniem się na sobie za głupotę innych. No niestety debile też zasiadają u władzy.

wtorek, 2 lipca 2013

Po prostu przytul

Jeśli jesteś facetem i czytasz ten blog to idź przytul swoją pannę i doczytaj do końca tego wpisa. Jeśli jesteś kobietą to powiedz facetowi "chodź mnie przytul od tak po prostu". Jeśli jesteś sam to zrób coś z tym chyba, że Ci z tym dobrze.
No Ok już poprzytulani, aa to teraz otwórzcie okna bo jeszcze goście przyjdą w ten zaduch.
A teraz już na poważnie. Nie wiem jak to się dzieje ale każdy z nas ma takie chwile słabości. Ja jako facet pewnie odczuwam je mniej emocjonalnie niż moja Ukochana. Dziś miała taki dzień a ja dodatkowo go popsułem swoja nadopiekuńczością. Byliśmy przejechać się rowerami po mieście, jadę pierwszy wyznaczając trasę, oglądam się za siebie i nagle zniknęła mi z oczu. Zagotowało się we mnie. No niby rower to nie samochód ale to nie znaczy, ze trzeba nim po przejściach dla pieszych śmigać. Nie widziałem jej przez chwilę i się zagotowałem, jestem porywczy jednak starałem się cedzić to co czułem w tym momencie. Powiedziałem, że się zamartwiałem i nie życzę sobie aby mi znikała z oczu jak wyznaczam szlak wycieczki. Wiem, jest dorosła a ja nadopiekuńczy. W kolejnej minucie już wszystko sobie przemyślałem. Jechaliśmy tak w milczeniu do parku tam zarządziłem postój. Usiedliśmy na ławce, moja ukochana obok mnie. Popatrzyłem na nią i pocałowałem w polik. poprosiłem aby usiadła mi na kolanach. Przytuliłem, chciałem grać błazna aby ją rozweselić. Dziś powstrzymałem się. Chwilę tak siedziała, objęła mnie mocniej a po jej policzkach popłynęły łzy. To było moje najgorsze doświadczenie od początku naszej znajomości. Przytuliłem ją mocniej i przeprosiłem za to, że mnie poniosło. W odpowiedzi dostałem, że to nie moja wina. No jak nie moja, jest ze mną i widzę jej łzy, pomyślałem. Życie jest okrutne i niesprawiedliwe, dopowiedziała coś w tym stylu. Po prostu gorszy dzień... Wzmógł się wiatr na niebie zabłyskało i przyszło nam ostatnie 10 minut drogi wracać w deszczu. Dziś już dużo nie mówiłem. Usiadła mi na kolana a ja ją przytulałem. I jak słońce wyszło za chmór tak na jej twarzy pojawił się uśmiech. Może był troszkę przygaszony, ale był. Później wspólny film i zakończył się dzień. Takie dni przydarzą się każdemu z nas, oby było ich jak najmniej. Każdy z nas niech pamięta, że nie należy zbyt długo się martwić, bo później sami się nakręcamy. Nie bójmy się szukać oparcia w bliskich i nie bójmy się być takim wsparciem w trudnych chwilach.

poniedziałek, 1 lipca 2013

Przodem do przodu

Wychodząc wczoraj od ukochanej w mej głowie grała taka ilość chemii, ze czułem się pijany. Wsiadłem do autobusu i usiadłem na pierwszym wolnym miejscu. Zawsze siadam tyłem do kierunku jazdy, wczoraj było inaczej. Uczucie przyśpieszenia pojazdu wywarło ma mnie zdziwienie. Niby się jeździ samochodem, rowerem przodem ale to uczucie było inne. Mówiło weź coś zrób pokazując kierunek. to była tylko chwila, mały przebłysk, który mimo fizycznego cofnięcia się płynu w uchu środkowym nadał pęd ku przyszłości. Trzeba się zastanawiać nad tym co będzie później a nie nad tym co już było. Możemy starać się niwelować skutki naszych poczynań z wczoraj ale nigdy nie naprawimy swoich błędów. No chyba, ze zetniemy wszystkie relacje ze znajomymi jak odciąć możemy gałąź z drzewa owocowego. Każdy z nas dąży bowiem do wypuszczenia pączka kwiatu i wydania owocu naszej ciężkiej pracy. Od nas zależy jak nasza gałązka będzie wyglądać, Możemy zdecydować o jej kształcie, chociaż czasem genetyczne uwarunkowanie nie pozwoli nam na idealny kształt. Możemy za to postarać się aby owoc naszej pracy był piękny i zdobił nasze być może szkaradne oblicze. Odwróćmy zatem ostrość fotografii z naszej przeszłości na przyszłość i malujmy niepowtarzalne dzieło naszego życia.