piątek, 19 lipca 2013

Religia

Fot. David LaChapelle
 Odezwij się do nich raz, to będziesz ich miał cały rok na głowie. Chodzą co tydzień i nawracają cię świadkowi Jehowy. I teraz zastanawiam się kto ma silniejszą wiarę. Ludzie którzy co tydzień chodzą do kościoła. Czy Ci którzy organizują sobie spotkania "integracyjne" i z uporem maniaka znajdują czas na "nawracanie". Odwołując się do naszego chrześcijańskiego korzenia zadaję sobie kolejne pytanie. Czy to nie my powinniśmy ich nawracać? Przecież przychodzą do nas porozmawiać. Mowa jest, "grzeszących nawracać", więc jeśli chodzisz do kościoła rusz dupę do tych drzwi i pogadaj z nimi. Prawda jest taka, że oni chodzą zawsze przyzwoicie ubrani, bo reprezentują słuszną w swoim mniemaniu sprawę. Są przygotowani, mają powybierane jakieś tam cytaty na które znalezienie odpowiedzi wcale ie jest takie trudne. Szkoda Ci czasu aby się też przygotować to czym jest Twoja wiara? A wierzę bo coś jest nad nami, nie ważne jakie jest kto to jest po co jest i czy jest. Myślisz jest i fajnie. Agnostykiem być, chodzić do kościoła bo inni chodzą. Może warto się postawić po którejś ze stron. Zawsze uważałem, ze religia jest dla słabych ludzi. Jedna wielka sztuka manipulacji itp. Tylko jak zbierzemy pełno takich słabych ludków na których na mówię "klęczki" to nagle nabierają na mocy. Gdzieś nawet w piśmie jest o pojedynczej trzcinie czy strzale, którą złamiesz bez problemu. A pęku już nie. Tak patrzę dalej. Ludzie wychodzą z tych kościołów i zaczynają obgadywanie innych, wielka mi społeczność... Patrzę znów na tych co łażą po domach i przyznam, że znam takie osoby w swoim świecie. O żadnej z nich nie mogę powiedzieć, że marudzą na jutrzejszy dzień. Powiem więcej są bardziej zorganizowani i zawiązują znajomości które owocują w przyszłości. Czy to nie jest tak, że to my powinniśmy dawać przykład "niewiernym"? Ostatnimi czasy toczę dużo dyskusji z przybywającymi do mych bram posłańcami Jehowy i ćwiczę retorykę. Przysyłają to coraz bardziej wyspecjalizowane jednostki a efekt pozostaje ciągle ten sam. Przychodzą ponownie bardziej douczeni. A jak to jest z nami, kto z was przeczytał biblię? A może tylko tyle co w kościele wybrane fragmenty? To smutne a przecież to taka cudowna fantastyka jak na tamte lata. Pracowałem jeden dzień na inwentaryzacji w księgarni, za umieszczenie biblii w dziale fantastyki zostałem zwolniony... Nie moja wina, że nie było kategorii "religia". Piszę takie rzeczy, a może niektórych z was zastanawia jakie jest moje podejście do tych spraw. Hmm... Miłość z jej powodu jestem wstanie zmienić swoje postępowanie i być katolem pełnowartościowym, lecz czy tylko zewnątrz ,czy także w środku czas pokarze. Postanowiłem się zmienić nie tylko z powodu ukochanej, drugim ogniwem łączącym mnie z religią jest islamizacja. Kłamliwe kebaby zalewające nasz kraj. Jest jeden sposób aby wygrać z tym plugastwem. Jaki? Może w świętej książce jest napisane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz