sobota, 29 września 2012

Kręgosłup Moralny


http://img594.imageshack.us/img594/888/cimg5731.jpg
Ile razy macie tak, że coś powiecie i chcielibyście to cofnąć. Ja dziś tak miałem przed chwilą. Całe szczęście, że mowa teraz o tekście pisanym. Ulepiłem całkiem spory kawałek gniota, może i podobnego do tego i po przeczytaniu go doszedłem do wniosku, że lepiej aby nie wyszedł na światło dzienne. Sam po zaledwie kilku minutach nie dowierzałem w to co sam napisałem. Pozwoliłem porwać się chwili i wylać z siebie to co mnie boli w sposób bardzo bezpośredni dotykający inne osoby. Chciałem za wszelką cenę zwrócić uwagę na problem z którym boryka się wiele osób. Chciałem pozwolić sobie zauważyć, że zbyt duża ilość znajomych w wirtualnym środowisku przytłacza każdego z nas. Dla przykładu zmienię wszystkie postaci na swoją i opisze jak to widzę. Wstaję rano odpalam kompa po sprawdzeniu poczty, gadżetomanii i forum roku wchodzę na fejsa. I tu bombardowanie informacjami. " Zjadłam śniadanie z moim misiem"; "Z Rybcią w górach" pod zdjęciami kumpla jakby tych gór nie było widać na fotografiach. Kolejna informacja "wygrałam kino domowe, paczajcie" Przewijam dalej a tam: "Muszka jest w związki z Pająkiem" No to się dobrali myślę sobie. Wzruszające do łez kawałeczek dalej życzenia urodzinowe pary która jest ze sobą od trzech lat. O jak ja zazdroszczę, i ironizuję pod nosem i za chwilę się zastanawiam, że ta ironia jest niepotrzebna. Każdemu się układa tylko nie mi. No pewnie przesadzam, czytam dalej. "Rozwalę mu ryj" i wtedy zastanawiam się jakim cudem taka osoba jest u mnie w znajomych. Linijek kilka niżej "Ukradli mi torebkę" No nic przynajmniej ktoś ma gorzej myślę z nieszczerym uśmieszkiem, który znika za chwilę. Bo przecież nie jestem typem cieszącym się z czyjegoś nieszczęścia, wyrób teraz te wszystkie dokumenty, nie dziękuję. Znów fotografie, tym razem z okolić wybuchających wulkanów. Co ja robię w domu? A no tak, oszczędzam na lepsze jutro i odkładam naukę na dzień następny myśląc o lepszym jutrze. Jaki ja ponury jestem i biedny jestem i nikt mnie nie kocha. Dlaczego do cholery nie widzę powiadomień o tym jak ktoś kogoś zostawia, chociaż statusy się zmieniają co pewien czas na "w nowym związku" a jak już widzę to z dziwną nutką szczęścia ktoś to publikuje. Związek to chyba nie jest śmierdząca para skarpet którą można wyrzucić do śmietnika ciesząc się jak z rzutu za trzy punkty. Wszyscy koloryzują, jedni upiększają swoje życie niestworzonymi historiami, które pewnie nigdy nie miały miejsca albo mają znów więcej szczęścia niż ja. Wszystko przyrównuję do siebie. Tak to właśnie działa. Wybiórczo dostrzegamy to czego nie mamy a byśmy chcieli mieć, selekcjonujemy w bardzo szybki sposób informacje pocieszające, widząc w nich lepiącą słodycz, której mamy dość od samego patrzenia. I co robimy, zazdrościmy. Sami w domu, a proszę bardzo tylko jak zaczynamy obwieszczać światu jak to Twój znajomy ma lepiej od Ciebie to wtedy jest to już niezdrowe. Może lepiej jest wtedy zrobić coś w kierunku aby szczęście zawitało i u nas? A może lepiej jest założyć maskę z bananem od ucha do ucha, siedzieć na dupie w domu i wymyślać sobie i innym. Życie jest pełne wyzwań, nie problemów. Problemy pojawiają się jak nie próbujemy postawić się wyzwaniu. Wracając do rzeczywistości, ja zawsze widząc uśmiech na twarzach cieszę się z ich szczęścia. Bo jeśli czegoś nie mamy to jesteśmy sami sobie winni. Nie zrzucam niepowodzeń na los, on tylko czasem podkłada nogę, ale można się podnieść i ruszyć dalej wpatrując się mu w oczy ze słowami na ustach "Co ja nie dam rady?". Wyzwania dodają pikanterii i smaku życiu. Problemów nie mamy nigdy, zawsze mamy sposobność na podniesienie szpady do walki z nowym ekscytującym wyzwaniem.

P.S. Małe sprostowanie do słów "... ja zawsze widząc uśmiech na twarzach cieszę się z ich szczęścia..." Cieszę się gdy są to dobrzy znajomi, wrogom życzę zawsze najgorzej. A jeśli mam sposobność w mym wyzwaniu znajduje się punkt mówiący o tym, że jeśli nadarzy się okazja zepsucia wrogowi życia należy ją przemyśleć i wykorzystać jeśli w żaden sposób nie zagrozi naszym interesom i sferom prywatnym naszego życia.
P.P.S Powinienem zrobić zbiór własnych wartości i okazałoby się jak mało jestem wart. Trudno, nie wybaczam poważnych przewinień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz