Dlaczego on zostawił ją, dlaczego ona zostawiła jego. Dlaczego. Po
prostu do siebie nie pasowali. Jakieś dziecko układało nasze życie?
Możliwe, idąc do sklepu wybrało największe pudło puzzli z bardzo
skomplikowaną mozaiką. Usiadło w pokoju wysypało wszystko na podłogę i
zaczęło układać. Od razu zwróciło uwagę, że nie wszystkie puzzle pasują
do siebie idealnie. Kształtem a i owszem trafiają się takie które pasują
a kolorystycznie już nie. Trafiają się takie które kolorem są dla
siebie stworzone a formą już nie. Dzieci lubią układać coś na siłę i
wciskają elementy układanki w nieswoje miejsca, uderzając przy tym
bardzo mocno pięścią aż leżące niedaleko nieułożone elementy podskakują.
W końcu coś pasuje „na siłę”, lecz przy próbie dołożenia kolejnych
elementów konieczna jest rozbiórka na siłę wciśniętego kartonika. A ten
wyjęty kartonik jest już nieco uszkodzony. I czeka teraz w kolejce na
pasujący inny puzzle. Na górce elementów da się czasem znaleźć elementy
już połączone, maszyna źle je pomieszała. A to i lepiej dla całości
obrazu. W tak skomplikowanym obrazie jakie wybrało sobie dziecko są też
elementy które można złożyć od razu, bez większego namysłu bo od razu
wiadomo, że właśnie to miejsce jest przeznaczone dla odpowiednich
części. Są takie miejsca gdzie nie ma się co zastanawiać a układać,
tylko znalezienie tego drugiego kawałeczka jest pracochłonne. Po
kilkudniowym układaniu obrazu dziecko nie może znaleźć kilku elementów,
pewnie maszyna rozdzielająca puzzle zostawiła kilka i wrzuciła do innej
paczki. I teraz ktoś cieszy się innym zapasowym elementem. A może jakieś
puzzle zniknęły pod łóżkiem w pokoju dziecka? Czy takie nie jest życie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz