sobota, 29 września 2012

Pudełko zapałek

Jako mały chłopiec lubiłem zabawę ogniem. Nie raz zdarzyło mi się iść do sklepu i kupić paczkę albo zgrzewkę zapałek. Lubiłem patrzeć jak płoną żywym ogniem, nie raz zapalałem wszystkie na raz aby poczuć bijący od nich żar. Takie zapałki szybko gasły po odcięciu tlenu, wystarczyło zamknąć szybko pudełko. Jako chłopiec chowałem je w różnych miejscach np. w piaskownicy na podwórku. tam zapałki wilgotniały i były trudniejsze do zapalenia niż nowsze. Wilgoć powodowała, że niektóre mimo pocierania nie dały sie odpalić, gubiły siarkę i bezpowrotnie były stracone. Niektóre z nich jednak udawało się zapalić. Płonęły lecz gasły bardzo szybko. Większość z nich ulegała złamaniu. Wtedy łapałem je blisko siarki i pocierałem o pudełko. Zapalały się ale i parzyły w palce. Z biegiem czasu nauczyłem się, zachowywać połamane zapałki i suszyłem je na kaloryferze. Te płonęły ciepłym ogniem, jednak przy złamaniu gasły. Niektórym z nich płomień przeskoczył na dalszą część patyczka, płonął ale parzył w palce. Koniec końców wszystkie wyrzucałem.
Dopiero niedawno zdałem sobie sprawę z istoty ognia i roli zapałki. Pech chciał, że miałem do rozpalenia ognisko przed zbliżającym się deszczem a w pudełku była tylko jedna zapałka i do tego złamana. Złapałem ja delikatnie i potarłem o draskę. Raz, drugi, trzeci. Zaiskrzyła ale się nie odpaliła draska była już zużyta. Przygotowywałem rozpałkę która miała za zadanie utrzymać żar po pierwszym kontakcie z ogniem. To miała być ostatnia szansa. Układając to posłanie dla ognia przypomniałem sobie o nowym pudełku w kieszeni kurtki. Nowe pudełko zapałek i nowa draska zdawała spełniać me oczekiwania, nie otworzyłem tego pudełka, potarłem jeszcze raz tą złamaną zapałką którą cały czas trzymałem w dłoni, zaiskrzyła i dała ciepło długiej płaczącej nocy. Ile to się nabiegałem aby podtrzymać ogień do rana gdy kapuśniaczek ustał. Byłem niewyspany wory pod oczami zdobiły me lico, suszyłem swe ubrania przy ogniu rozpalonym od złamanej zapałki. Byłem niewyspany ale szczęśliwy, cóż takie jest życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz